Najnowsze wpisy


sty 04 2004 tu jest jednak bardzo fajnie
Komentarze: 1

kurde juz polnoc. przyjechalam w sumie o 21, tyle, ze od razu chcialam isc na basen, pozniej to cale rozpakowywanie i gg i smski i trzy herbaty i jest polnoc. mam sie uczyc, ale walcze ze soba bo tak bardzo nie moge sie za to zabrac. jak sie zabiore, o ile mis nie przyjdzie, to posiedze, przynajmniej jakies 1,5 h, a to wystarcza,  na zrozumienie jednego tematu z mikry... tylko jeszcze trzeba sie do tego zabrac...

jejku tak kocham tego mojego slodkiego niedzwiadka, ze nawet chyba sama sobie z tego sprawy nie zdaje. czas z nim mija tak okropnie szybko, ze ani sie obejrze, a tu juz noc ciemna i nieprzyjemna i znow trzeba pokonywac 20 km zawsze tej samej i monotonnej drogi, zeby polozyc sie w zimnym, pustym lozku, zeby wszyscy w domu byli zadowoleni. wczoraj jakos najbardziej to odczulam. tak bardzo chcialam zasnac razem z nim i obudzic sie obok niego, poczuc, jak w nocy przebudzajac sie zaczepia mnie, chcialam czuc jego ciepelko za plecami, jego ciezar na moich nogach. jednak jak zwykle skonczylo sie tym, ze jedyny ciezar jaki mialam na sobie to jakies 300 g mojej letniej poliestrowej koldry. 

w pociagu jak tu dzis jechalam siedziala na przeciwko mnie para...byli jeszcze studentami jak ja i mis, ale na pewno byli starsi, jednak co mnie najbardziej zafascynowalo to, to, ze mieli takie ladne obraczki z bialego zlota na serdecznym palcu. i pomyslalm sobie od razu o baniakch, ktore powiedzialy, ze za 3 lata jak ania skonczy szkole, tez sie pobiora. jakos nie moge sobie uzmyslowic, ze ja juz tez jestem w takim wieku, ze juz sie nie zmienia facetow z imprezy na impreze- haha, zebym to ja w ogole kiedys tak robila!!

ale w kazdym razie, jak sie umowilam pierwszy raz z moim najkochanszym misiem, to nie mialam zielonego pojecia, ze to takie mocno uczucie miedzy nami sie obudzi i ze tak bardzo bedzie mi na nim zalzalo a przede wszystkim nie wiedzialam, ze zapomne o tym conniedobre, co w moim zyciu bylo i ze bedzie tylko milej, cieplej, bardziej kochanie. nie sadzilam, ze bede sie czula taka bezpieczna, idealna- patrzac na siebie jego oczyma...

kocham ten moj skarb i wiem, ze nikt go nie kocha tak jak ja na swiecie i mimo, ze teraz jestem daleko bo 300 km od niego, to na pewno nie jest to tak daleko jak przedtem ( tj za 7 krajami i dwoma morzami...:)) i damy rade mimo wszystko, bo takie uczucie nie zdarza sie na co dzien, ludziom sie czesto wydaja rozne rzeczy, nie potrafia ochlonac z pierwszego wrazenie, ktore czesto bywa mylne. a u mnie piewrsze wrazenie wrecz przeciwnie bylo najbrdziej negatywne na jakie bylo mnie stac, zeby pozniej zaskakiwla mnie tylko milej. kocham niedzwiadka- yhm.

gwiezdnypyl : :
sty 02 2004 mam nadzieje, ze dam rade
Komentarze: 0

wczoraj bylo strasznie dziwnie. najbardziej dziwne bylo dla mnie to, ze nie moglam przez ostatnie dwa dni tutaj sie w ogole dostac. ciagle tylko nic nie mowiacy mi- oprocz doslownego znaczenia napis "could not connect to the data base".

przed chwila plakalam bo dotarlo do mnie ze juz powoli trzeba zawijac manatki i jechac do domu, a tam zacznie sie okropna szkola i zakuwanie na pale, bo inaczej tego nie potrafie nazwac. czeka mnie tyle kol ile ma moze jakis tir, albo krazownik amerykanski...a najlepsze, to to, ze za dwa tygodnie mam egzamin z zarzadzania....ale jakos przed swietami mi sie to mniej grozne wydawalo...musze sie jakos ogarnac, zeby moc to co mam do zrobienia tez ogarnac, mis we mnie wierzy, wiec poradze sobie- mam taka gleboka nadzieje.

sama nie wierze, ze teraz kiedy w zasadzie wszystko jest takie wymarzone- tzn szkola, mam swoj domek i moj skarb jest ze mna tak blisko, to jednak nie potrafie sie cieszyc z tego bo pojawil sie problem, ktory dla mnie niegdy w zyciu nie istanial. zawsze mi sie wydawalo, ze jak sie czemus poswieci wystarczajaco duzo uwagi, to sie uda, a teraz  nie wiem jak sie z tym fantem uporac, bo robie tak jak robilam to zawsze i nie wychodzi...

a co do wczoraj to bylo fajowo. nigdy sie tak nie bawilam. a co najgorsze chce jeszcze. nie powiedzialam o tym michalowi. chcialam wiedziec, czy moze teraz juz sam bedzie proponowal podobne sposoby na imprezowanie, czy moze to bylo tak wlasnie raz  z okazji 2004??? dzis powiedzial, zebym sie nie przejmowala, moze w przyszlego sylwestra nie bede "maruderem", bo jest jeszcze tyle innych sposobow na to, zeby sie bawic- czyli jakby zakladal, ze stanie sie to dopiero, w moim przypadku oczywiscie, za rok. a ja bym chciala juz. wlasciwie zaraz,niech rzuci haslo wlaczy glosno muzyke i moge tak ciagle. i to jest przerazajace. dobrze, ze teraz nie mam jak sluchac takiej muzy, bo bym chyba zwariowala...no i przede wszystkim nic sie nie nauczyla w miedzyczasie. 

chyba zaraz ide spac. ale nastawie sobie budzik na 9 zeby juz sie przywyczajac. bo w poniedzialek drastyczna pobudka- szkola na 7.30. uffff

ale do tego czasu dawac z siebie duzo,  zeby pozniej mozna to bylo wykorzystywac.!!

mam nadzieje, ze jutro bedzie wszystko dzialalonajwazniejsze zeby dzialalo w sobote, bo przeciez bede sama tam siedziala, paulina przyjedza dopiero za tydziesz. szkoda...ale moze sie przynjamniej nie bede rozpraszalo(choc to bardzo fajne babskie rozpraszanie).

gwiezdnypyl : :
gru 29 2003 moze dzis??
Komentarze: 0

wczoraj chcialam tu popisac pierwszy raz ale mi michas odebral " sile woli" i niestety , jak nigdy wylaczyl komputer na noc (co mu sie naprawde nie zdarza)... oboje z moja sis sa do tego krytycznie nastawieni. nie wiem czemu?? przeciez ja tyle czasu pisalam cos sobie w moim zeszycie i jakos przeciez to nigdy nikomu nie przeszkadzalo, a w zwiazku z tym, to gotowi mi byli robic jakies sceny- nie rozumiem. michas powiedzial, ze jak ja tobie sobie wyobrazam ze na forum publicznym bede opisywac " nasze zycie", a sis od razu do niego, ze widocznie ja mu juz nie wystarczam i potrzebuje z kims pogadac- zawsze traktuje go w ten sposob jakby z nim walczyla w moim imieniu- mimo ze ja juz dawno skonczylam.

rzeczywiscie to jest troche stresujace, ale moze sie przywyczaje?? pewnie tak w koncu w szkole, tez nas gnebia a jakos daje rade- choc nie zawsze.  boze szkola... nie myslalam nigdy, ze sprawi mi kiedys w moim zyciu taki klopot a ja sie czuje po prostu tam wsrod tych wszystkich zapalencow i nadgorliwcow, jak jaks analfabetka. podejrzewam, ze nie spedzam wcale mniej czasu od nich wszystkich nad ksiazkami, ale cos mnie dziwnie blokuje na kolach i pozniej mam takie boskie, drugie odkonca wyniki. nigdy wczesniej mi sie to nie zdarzalo i moze dlatego jest mi sobie z tym trudniej poradzic- pewnie tak. jejku snia mi sie te kola po nocach i ciagle wszedzie jakies glupie usmiechy- normalnie jakbym, byla w podstawowce. no tak i teraz zaczelam o tym pisac i czuje, ze musze isc do matmy, bo inaczej to mnie wyrzuty sumienia zjedza. ojoj...

gwiezdnypyl : :